Święty Wojciech, biskup i męczennik
  główny patron Polski

Św. Wojciech OSB

Święty biskup i męczennik (956-997). Znany również jako: Adalbert, Adelbert, Wojciech Sławnikowic.
 
Urodził się w 956 roku w Libicach w możnej rodzinie Sławnika i Strzeżysławy, siostry księżnej Dąbrówki, jako szósty z siedmiu synów. Ojciec przeznaczył syna na rycerza, ale gdy chłopiec ciężko zachorował, na prośbę matki, został ofiarowany na służbę Matce Bożej. Około roku 972 został wysłany do Magdeburga i tam pozostawał pod opieką arcybiskupa św. Adalberta przez osiem lat, którego imię przyjął podczas bierzmowania. Powróciwszy do domu rodzinnego, po śmierci ojca i św. Adalberta, był już po święceniach subdiakonatu. Przyjął święcenia diakonatu i kapłańskie z rąk biskupa Pragi Dytmara (Thietmar).
 
Po jego śmierci w 983 roku został wybrany podczas zjazdu w Levym Hradcu drugim biskupem Pragi. Cesarz Otton II wybór ten potwierdził w dniu 3 czerwca 983 roku w Weronie, a arcybiskup Moguncji Willigis wyświęcił go 29 czerwca tego samego roku. Św. Wojciech już jako biskup wyświęcił swego najmłodszego brata bł. Radzyma (Gaudentego) na kapłana, który stał się jego nieodłącznym towarzyszem.
 
W Pradze nowy biskup gorliwie zaczął pracować nad ugruntowaniem chrześcijaństwa i wykorzenieniem resztek pogaństwa. Wizytował diecezje, przy okazji tych wizyt wielu się nawróciło dzięki jego nauczaniu. Prowadził bardzo surowe życie, cały swój majątek rozdał ubogim, odwiedzał chorych i uwięzionych, pościł, umartwiał się i spędzał wiele czasu na modlitwie. Potępiał wielożeństwo i rozwody. Z wielką gorliwością zajął się wykupem chrześcijańskich niewolników, którymi handlowali Żydzi. Lecz zamiast przywieść naród do poprawy, budził coraz większą jego nienawiść ku sobie, bo świątobliwy żywot św. Wojciecha był srogim wyrzutem dla dzikiego i występnego narodu. Przekonał się jak trafne były słowa biskupa Dytmara "Niczego innego nie znają, jeno to, co palec szatański napisał w ich sercach".
 
Po sześciu latach opuścił Pragę, z zamiarem udania się do Ziemi Świętej, aby u grobu Zbawiciela błagać o miłosierdzie dla zatwardziałych grzeszników. Przedtem udał się do Rzymu, do papieża Jana XV, aby ten zwolnił go z pasterskich obowiązków, na co papież nie wyraził zgody, ale pozwolił św. Wojciechowi pozostać przez jakiś czas w Rzymie. W tym czasie w Pradze zastępował go jego wikariusz, biskup Folkold (Volkold). Bracia odwiedzili klasztor benedyktynów na Monte Cassino i na Awentynie w Rzymie. W rzymskim klasztorze p.w. św. Bonifacego i św. Aleksego odbyli nowicjat. W Wielką Sobotę 990 roku, wraz z bratem, przywdział benedyktyński habit.
 
Po czterech latach pobytu św. Wojciecha w klasztorze, w roku 993, do papieża Jana XV przybyło poselstwo, z prośbą o to aby Ojciec Święty zechciał wysłać św. Wojciecha z powrotem na stolicę biskupią w Pradze, ponieważ zmarł biskup Folkold. Na usilne prośby Bolesława Pobożnego zgodził się na powrót na praskie biskupstwo. Zaraz po powrocie założył pierwszy klasztor benedyktyński na ziemiach czeskich, w Brzewnowie.

W tym czasie wybuchły waśnie pomiędzy Wrszowcami a Sławnikowicami. Zdarzyło się pewnego dnia, że żona jednego z Wrszowców ścigana przez męża za cudzołóstwo, przerażona grożącą jej według prawa śmiercią, schroniła się w kościele, pod opiekę św. Wojciecha. Na mocy przywilejów Kościoła, które chroniły tych którzy szukali pomocy u stopni ołtarza, nie pozwolił jej wydać. Lecz rozwścieczona zgraja nieprzyjaciół wyważyła drzwi kościoła, wbrew wszelki przywilejom, zamordowała nieszczęsną kobietę, poprzysięgając zemstę Sławnikowicom. Opuszczony i samotny wraca, z początkiem 995 roku, do awentyńskiego klasztoru.
 
Spór pomiędzy czeskimi rodami osiąga apogeum we wrześniu 995 roku, gdy Wrszowcy podburzając innych przeciwko rodzinie św. Wojciecha, napadli i zniszczyli ich ziemie, po czym oblegli zamek w Libicach. Mimo, iż bronili się dzielnie, napastnicy złamali ich opór i zamordowali czterech braci św. Wojciecha wraz z żonami, dziećmi i krewnymi, za wiedzą księcia Bolesława II.

Może by i pozostał w klasztorze do końca swych dni, gdyby nie Otton III, który przybył do Rzymu na koronację, a wraz z nim przybył arcybiskup Moguncji Willigis, metropolita biskupów praskich, któremu udało się przekonać papieża Grzegorza V, aby raz jeszcze wysłał św. Wojciecha do Pragi. Razem z cesarskim dworem udał się do Moguncji, gdzie przebywał dwa miesiące, nauczając cesarza i dwór. Stamtąd odbył pielgrzymki do grobu św. Marcina w Tours, św. Benedykta we Fleury i św. Dionizego w Saint-Denis.
 
Na granicy czeskiej dotarła do niego wiadomość, że jego "owieczki" nie chcą go widzieć w Pradze. Papież wysyłając go do z powrotem do jego siedziby biskupiej, wyraził zgodę na to, że jeśli nie znajdzie posłuszeństwa, będzie mógł wyruszyć z misją ewangelizacyjną do plemion nie znających Boga. Udał się więc na Węgry, gdzie nauczał z wielką gorliwością. Niektóre źródła historyczne podają, że to właśnie św. Wojciech ochrzcił syna króla Gezy, Vajka, późniejszego króla św. Stefana.

Jesienią 996 roku św. Wojciech przybył na dwór Bolesława Chrobrego do Gniezna. Król darzył go niezwykłą czcią i szacunkiem, a u jego boku już wcześniej znalazł schronienie jego najstarszy brat Sobiebor. Wiadomo, że święty już znacznie wcześniej prosił papieża i założyciela kamedułów św. Romualda o wysłanie do Polski misjonarzy. Przez całą zimę Święty nauczał i chrzcił w okolicy stolicy państwa polskiego. Wiosną, wraz z Radzymem, Benedyktem Boguszem i kilkoma klerykami, udał się do Gdańska, tam wsiedli na statek i popłynęli do ujścia rzeki Pregli, aby nawracać Prusów. Gdy wysiedli na ląd, udali się do najbliższej osady, pragnąc głosić Ewangelię. Lecz mieszkańcy dowiedziawszy się w jakim celu przybyli pielgrzymi, zaczęli ich lżyć, a jeden z nich uderzył św. Wojciecha wiosłem tak mocno, że ten stracił przytomność. Pielgrzymi postanowili zawrócić. Dnia 23 kwietnia 997 roku zostali zaatakowani w Świętym Gaju, ciało św. Wojciecha przeszyły włócznie, a na końcu odcięto mu głowę. Radzyma i Benedykta puszczono wolno, aby przekazali Bolesławowi Chrobremu propozycję wykupienia ciała Świętego.
 
Ten natychmiast wykupił ciało od pogan i złożył je najpierw w Trzemesznie w kościele kanoników regularnych. Następnie po kanonizacji przez papieża Sylwestra II, dnia 20 października 999 roku przeniesiono ciało Świętego do gnieźnieńskiej katedry. Wkrótce grób zasłynął licznymi cudami, a tłumy pielgrzymów ciągnęły do Gniezna ze wszystkich stron. W roku 1000 do grobu świętego biskupa pielgrzymował cesarz Otton III, w czasie tej wizyty za zezwoleniem papieża, ustanowiono niezależne arcybiskupstwo w Gnieźnie i osadzono na nim brata św. Wojciecha, bł. Radzyma oraz proklamowano powstanie podległych mu biskupstw w Kołobrzegu, Krakowie i Wrocławiu. Miało to ogromne znaczenie dla państwa polskiego, dla przykładu Czechy otrzymały arcybiskupstwo dopiero w XIVw.
[...]
 
http://martyrologium.blogspot.com/2010/04/sw-wojciech.html